„Zmierzch” Johana Theorina nie jest typowym kryminałem. Główni bohaterowie to nie – jak to się przyjęło – przedstawiciele organów ścigania, lecz starszy mężczyzna i jego dorosła, mierząca się z chorobą alkoholową, córka.
Własnymi siłami i kontaktami próbują rozwiązać zagadkę
zaginięcia Jensa, syna Julii, który w nieokreślonych okolicznościach przepadł.
Wydarzenie to wpłynęło na losy całej rodziny. Jednak po latach duchy
przeszłości wracają i jak się okazuje nie tylko bliscy Jensa nie są w stanie o
nim zapomnieć.
To, co szczególnie urzekło mnie w tej powieści to mokry i
mroczny klimat. Czuć go i widać na każdej stronie książki nie tylko dlatego, że
cały czas są odniesienia do pogody i krajobrazu, ale przede wszystkim z powodu narracji.
A jest ona bardzo zdystansowana, chłodna i dokładna w relacjach.
Jednocześnie język
starannie i poetycko obrazuje to, co obserwuje narrator, to, co przeżywają
bohaterowie. Jest rosnące i spowalniające napięcie, są mocne zwroty akcji i
zaskakujące niespodzianki, których nawet uważny czytelnik nie może pominąć.
Jednak najpiękniejsze są postacie. Nieszablonowi indywidualiści, zmagający się
z problemami wieku i cywilizacji, próbujący odnaleźć się w życiu, które im się
trochę pogmatwało, nie mając pewności, że operacja zakończy się sukcesem. Ujęły
mnie portrety psychologiczne bohaterów, złożoność ich relacji i stosunku do
życia. Także to, że nie ma tu ani jednej postaci, która byłaby jednoznacznie
pozytywna lub negatywna, każda z nich ma coś na sumieniu, próbuje coś ukryć lub
coś zwalczyć.
A zagadka pozostaje tajemnicą do niemal ostatniej strony.
Doskonały, nietypowy kryminał dla wymagających.
Zmierzch Johan Theorin
Cykl: Kwartet olandzki (tom 1) | Seria: Ze Strachem
Wydawnictwo: Czarne
Premiera: 08.2008
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz