Zaczynał od pisania fantastyki, ale to z kryminałem zawarł długotrwały związek. Rzetelny w zbieraniu materiałów, pięknie konstruuje intrygę, zgrabnie wplata ją w tło społeczno-kulturowe, bawi słowem, przedstawia brutalną i realną rzeczywistość. A wszystko to w każdej jednej książce i robi to po mistrzowsku. Wg mnie to najlepszy polski pisarz kryminałów. Panie, Panowie, poznajcie Wojciecha Chmielarza.
Czym przyciąga?
To, co charakteryzuje twórczość
Wojciecha Chmielarza, to rzucający się od razu w oczy realizm, niekiedy
bolesna, ale jednak prawda. Także tak po ludzku przedstawiona prostota
codzienności. Autor nie przejaskrawia, nie wybiela, nie piętnuje ani nie moralizuje
– pokazuje świat takim, jakim jest. Dotyczy to nie tylko wydarzeń i intrygi,
ale też tła społeczno-kulturalnego i co najfajniejsze postaci.
Towarzysząc policyjnej pracy
podczas rozwiązywania śledztwa odczuwamy autentyzm, nie ma tu żadnych upiększeń
ani miejsca do nadinterpretacji. Dostajemy konkrety, wystarczające do tworzenia
własnych osądów, szczyptę ładnie przekazanego sarkazmu i duży dystans do
sytuacji. Każde zdanie jest dokładnie przemyślane i pełni konkretną funkcję,
nie ma tu ani jednego zbytecznego słowa. Bardzo mi się to podoba. To niezwykła
umiejętność opowiedzieć historię tak, by nią nasycić, a jednocześnie nie
przegadać.
W jego książkach wszystko jest
doskonale przemyślane i logicznie powiązane, trudno znaleźć nieścisłości,
błędy, czy niespójności, chociaż pewnie takowe się zdarzają. Intryga jest
misternie utkana, każdy wątek wnosi coś nowego. Fabuła wyważona i stopniowo rozwijana.
Tempo utrzymane, zwroty akcji występują tam, gdzie powinny. Od pierwszej do
ostatniej strony książki Chmielarza wciągają, nie nudzą, pobudzają do myślenia
i powodują, że kolejnych wyczekuje się z wypiekami na policzkach.
Sposób, w jaki pisze Wojciech
Chmielarz, śmiało mogę nazwać mistrzowskim. To rasowe kryminały w stylu noir –
ciemne, mocne i mroczne, z przytupem. Konkret i samo mięso. Rzadko spotyka się
książki tak dopracowane i trzymające się kupy. Jeśli miałabym porównać
twórczość pisarza do autorów skandynawskich – tak przeze mnie lubianych, to z
pewnością zestawiłabym ją z pisarstwem Henninga Mankell, Jo Nesbo, czy duetu
Michael Hjorth i Hans Rosenfeldt. Każdy z nich pisze inaczej, ale z zachowaniem
tego smaczka. Wojciech Chmielarz swoim piórem łączy najlepsze cechy każdego z
nich.
Wyśmienita twórczość
W dorobku autora znalazły się powieści
kryminalne: 3 części cyklu o Jakubie Mortce: „Podpalacz”, „Farma lalek”,
„Przejęcie” (już we wrześniu zostanie wydana 4. część „Osiedle marzeń”) oraz 1.
część Cyklu gliwickiego „Wampir”. Chmielarz napisał także opowiadanie
kryminalne, które ukaże się w zbiorze opowieści kryminalnych piór 11
najlepszych polskich autorów „Rewers”. Książka pojawi się na rynku pod koniec
września.
Autor pisze także fantastykę, z
tego gatunku wydał „Królową głodu”. Jak sam mówi od zawsze czuł się bardziej
związany z fantastyką i to właśnie od takich powieści zaczynał przygodę ze
swoim pisarstwem. Przez wiele lat recenzował dla „Nowej Fantastyki”. Chciałby
pisać więcej fantastyki, ale nie jest pewien, czy czas mu na to pozwoli.
Pisarz był trzykrotnie nominowany
do Nagrody Wielkiego Kalibru, w 2015 roku otrzymał ją wreszcie za powieść
„Przejęcie”. Na podstawie „Farmy lalek” powstaje film fabularny.
Zwykli niezwykli bohaterowie
Wywołany wcześniej Jakub Mortka,
komisarz ze stołecznej policji kryminalnej, jest przeciętnym facetem w średnim
wieku, który z silnym poczuciem obowiązku zbyt dużo czasu poświęca pracy,
zaniedbując rodzinę. Trudno mu oswoić się z rozwodem, stara się nie stracić
kontaktu z dziećmi. Ani zbyt przystojny, ani wysportowany, bez hobby i wolnego
czasu. Boryka się z problemami finansowymi, przychodzi nawet moment, kiedy
zamieszkuje w wynajętym pokoju, bo nie stać go na wynajęcie mieszkania. Ufa
intuicji, która mimo, że nie zawodzi, to jednak często doprowadza go do
ryzykownych i problemowych sytuacji. Bywa porywczy, nie zawsze panuje nad
swoimi odruchami, nie zawsze też postępuje zgodnie z ustalonymi regułami. Przechodzi
też wewnętrzne przemiany, jak każdy facet udaje, że ze wszystkim sobie poradzi,
ale w końcu akceptuje fakt, że tak do końca nie jest. Długo by można mówić o
komisarzu, ale przecież lepiej poczytać o jego perypetiach J Właśnie ta
prawdziwość, która emanuje z niego na każdym kroku, taka codzienność, w której
żyje każdy z nas, jest tak szalenie fajna i zbliża do Mortki. Można się z nim
nie zgadzać, ale zdecydowanie nie da się go nie lubić. Taki swojski chłop, z
którym chętnie wyszłoby się na piwo.
Zupełnie innym typem człowieka
jest Dawid Wolski, prywatny detektyw w „Wampirze”. Osadzony w realiach
przeciętnego miasta, w którym zewsząd wychyla się bieda, przestępczość i
alkohol detektyw doskonale wkomponowuje się w otoczenie. Gbur, prostak, bez
zasad, z poszarpaną opinią, o którą z resztą nie dba. Zupełnie niesympatyczny,
wręcz pierwsze skojarzenie z jego osobą zaczyna się od „anty”. I mimo takiej
osobowości gra pierwsze skrzypce w powieści i dźwiga jej ciężar.
Podobnie z innymi postaciami w
książkach – mamy tu alkoholików, sexoholików, pedofili, kury domowe,
przemytników, niekoniecznie uczciwych biznesmenów, homoseksualistów. Po prostu
życie. Jednak, co ważne, autor przedstawia postaci takimi jakimi są, a że są,
to z pewnością odgrywają znaczącą rolę w powieści.
Sam Wojciech Chmielarz często
podkreślał w wywiadach, że zależy mu na autentyczności bohaterów. Jego samego –
jako czytelnika – często denerwuje w kryminałach to, że każdy policjant jest
schematyczny, nie ma wad, zawsze postępuje właściwie, w dodatku wyróżnia się
jakąś niekiedy dziwną pasją typu karate, blues, czy gotowanie. Dlatego tworzy
postacie, które są prawdziwe i mają zwyczajne problemy innych ludzi.
O natchnieniu, poruszanych tematach i problemach
Inspiracją do fabuły książek W.
Chmielarza często są autentyczne historie, odpowiednio zmodyfikowane na
potrzeby wymyślonej intrygi kryminalnej. Np. wstęp w „Przejęciu” to na swój
sposób przedstawiona historia o grupie ludzi, która w wyniku wygranej w
konkursie znalazła się w Ameryce Południowej, a tam została zmuszona do
przewożenia narkotyków (u Chmielarza to grupa chętnych do grania w reklamie
Coca-Coli zostaje wplątana w przemyt kokainy). Podpalenia w „Podpalaczu” to nic
innego jak wątek serii podpaleń domków jednorodzinnych w pobliżu miejsca
zamieszkania pisarza. Jak sam mówi, natchnienie i pomysły czerpie z otoczenia,
obserwacji i rozmów z ludźmi, także dobrej muzyki. Stara się przedstawiać
realne tło społeczno-kulturowe, by czytelnik mógł odnaleźć punkt odniesienia, a
opisywana historia wydawała się bardziej prawdziwa.
Chociaż porusza trudne społecznie
kwestie (przemoc domowa, pedofilia, handel narkotykami i ludźmi, przestępstwa
gospodarcze, kredyty we frankach, brak pieniędzy), to robi to w tak lekki i
wciągający sposób, by jak najlepiej oddać wagę tematu, a jednocześnie być
dalekim od moralizatorstwa. W jednym z wywiadów powiedział, że po prostu stawia
diagnozę, wolną myśl do dyskusji i refleksji z czytelnikiem. Jest zdania, iż
obecnie kryminał to powieść tak szeroka, że zawarcie w niej samej intrygi
kryminalnej jest niewystarczające, a na łamach której swobodnie można
wypowiedzieć się na ważne społecznie tematy, nie tracąc jednocześnie na
atrakcyjności.
Proces pisania
Każdy pisarz ma indywidualny
sposób tworzenia. U Wojciecha Chmielarza początek to cała masa pomysłów, które
powoli i stopniowo klarują się w jego głowie. Czerpie je z otoczenia,
zasłyszanych historii, a nawet z książek (tych specjalistycznych i tych
czytanych dla przyjemności). Zanim pomysł dojrzeje wystarczająco, by trafić rozrysowany
i rozpisany na papier, jest tysiąckrotnie przetwarzany, dopasowywany do
intrygi, fabuły, całości. Autor wykorzystuje każdą chwilę np. podczas biegania
czy spacerów z psem do kreślenia akcji.
Kiedy ma już hasłowy plan,
następuje przeniesienie myśli na kartki, luźne rozrysowanie grafów powiązań
bohaterów i ich charakterystyki, opisanie schematu historii. Także sprawdzenie
źródeł, wyszukiwanie materiałów, zaciąganie języka u osób ze środowiska organów
zwalczania przestępczości na tematy techniczne np. przemytu narkotyków, sekcji
zwłok itp. Pisarz lubi zostawić sobie margines błędu, swobodną przestrzeń na
zaskoczenie samego siebie. Nie trzyma się sztywno tego, co zaplanował.
W następnej kolejności Wojciech
Chmielarz siada do pisania. Może to trwać dłużej lub krócej, kilka miesięcy,
różnie. Ma ten komfort, że zawodowo zajmuje się dziennikarstwem, natomiast
pisarstwo jest jego pasją i dodatkowym zajęciem. Nie odczuwa zatem presji czasu
jak większość pisarzy zobowiązanych kontraktami z wydawnictwami. W między
czasie redaguje tekst i konsultuje się z żoną, która jest pierwszym recenzentem
powieści autora. Na bieżąco też wprowadza poprawki, czy sugestie płynące od
specjalistów z kryminalistyki, którzy jeśli jest taka potrzeba, naprowadzają
fabułę na właściwe tory. Dopiero po sumiennej końcowej redakcji przez pisarza,
powieść trafia do wydawnictwa, gdzie przechodzi kolejne etapy redakcyjne pod
okiem specjalisty. Zanim książka pojawi się w księgarniach mija trochę czasu,
ale za to jaka to powieść! Dopracowana, wciągająca i wiarygodna.
Wojciech Chmielarz prywatnie
Wojciech Chmielarz mało mówi o
sobie, unika tematów o życiu prywatnym. Dlatego ze świecą szukać informacji o
tym, co lubi lub robi, o ile nie dotyczy to jego twórczości lub książek. Nie
wypowiada się na tematy polityczne, rzadko wprost komentuje współczesność. Za
to dużo czyta i chętnie rozmawia o książkach (nie tylko własnych). Samodzielnie
prowadzi własną stronę na Facebooku, gdzie dzieli się z fanami wrażeniami na temat przeczytanych
lektur, wchodzi w dyskusje o nich i czerpie z opinii na temat polecanych mu
książek. Polubcie profil pisarza i sami wejdźcie z nim w interakcję.
Bardzo podobało mi się, kiedy
pytany przez fanów o możliwość spotkania się z nim podczas Warszawskich Targów
Książki 2016, napisał, że będzie tam tylko nieoficjalnie, ale wpadnie na
stanowisko swojego wydawnictwa (Czarnego) i podpisze kilka egzemplarzy
„Wampira”. Jak mogłam z tego nie skorzystać – książka z autografem już na mojej
półce.
Autor czyta prawie wszystko
oprócz literatury kobiecej (wyjątek Bridget Jones): literaturę piękną, naukową,
kryminały, fantasy i science-fiction. Wśród ulubionych autorów wymienia: Johana
Theorina, Denisa Lehana, Raymonda Chandlera oraz Jo Nesbo. Chwalił też powieść
Henninga Mankella „O krok” za niespotykaną w książkach o seryjnych mordercach
logikę i intrygę, co osobiście mnie cieszy, bo to jedna z moich ulubionych
pozycji szwedzkiego pisarza.
Urodził się w 1984 roku w
Gliwicach, obecnie mieszka wraz z rodziną w Warszawie i tam też pracuje. Z
zawodu dziennikarz, publikował m.in. w „Polityce”, „Pulsie Biznesu”, „Pressie”
i „Nowej Fantastyce”. Był także redaktorem naczelnym portali internetowego
niwserwis.pl, związanego z tematyką przestępczości zorganizowanej. W 2016 roku
prowadził warsztaty pisania kryminałów pod patronatem Wydawnictwa Czarnego.
Moje pierwsze spotkanie
Wstyd przyznać, bo dość późno
poznałam twórczość autora. Od jakiegoś bliżej nieokreślonego czasu słyszałam
jego nazwisko i rzucane mimochodem tytuły książek, jednak zawsze było mi z nimi
nie po drodze. Aż któregoś dnia zobaczyłam okładkę „Farmy lalek” (II część
cyklu o komisarzu Jakubie Mortce), przeczytałam zapowiedź i poczułam, że to
musi być rasowy kryminał w stylu noir, jaki lubię. Jednak sięgnęłam po I część,
czyli „Podpalacza” i przepadłam. Nim skończyłam ją czytać, już kupiłam dwie
kolejne. Dziś nie mogę się doczekać 4. części „Osiedle marzeń” i chętnie
spotkałabym pisarza osobiście, ale rzadko są organizowane takie wydarzenia z
jego udziałem.
Jeśli lubicie prawdziwe
kryminały, dobrą intrygę i kawał poprawnej polszczyzny, (bo trzeba przyznać, że
Wojciech Chmielarz posługiwać się słowem potrafi), to koniecznie sięgnijcie po
chociaż jedną z jego książek. Emocje i wrażenia gwarantowane, a
#czytaćcopolskie warto. Serdecznie polecam.
O akcji #czytamcopolskie
Inspiracją do przybliżenia
twórczości i osoby Wojciecha Chmielarza jest wydarzenie #czytamcopolskie,
organizowane przez Isabellę West z bloga Heavy Books i Klaudię z Cmentarza
Zapomnianych Książek, mające na celu promowanie rodzimych autorów w blogosferze.
Bierze w nim udział około 50 uczestników, więc z pewnością spośród tak licznych
wpisów/filmów każdy znajdzie coś dla siebie. Na blogu Izy poznacie pełną listę zaangażowanych w
#czytamcopolskie blogerów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz