„Gra pozorów” Joanny Opiat-Bojarskiej to rzeczywiście kupa pozorów. Intrygująco napisana nota wydawnicza zapowiada solidną porcję kryminalno-sensacyjnych przeżyć na najwyższym poziomie. Rzeczywistość jednak mocno rozczarowuje.
"Gra pozorów" Joanna Opiat-Bojarska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: luty 2016
Bohaterką książki jest psycholog, Aleksandra Wilk, która po
stracie w tragicznych okolicznościach męża, próbuje ogarnąć życie rodziny.
Wydaje się, że jej się to udało, kiedy mroczna przeszłość wraca i wymusza na
Oli szaleńczą walkę z czasem w obronie wszystkiego, co kocha. Tłem całej
historii jest ochrona i istota danych, informacji, które mogą zmienić świat, a
przynajmniej jego część. I tu zaczynają się schody…
Interesująco i chaotycznie
Zarys fabuły jest interesujący, porusza ważny temat, ale
wplecione intrygi i budowane nierówno napięcie oraz brak zachowania logicznej
spójności psują cały zamysł.
Narracja prowadzona z kilku poziomów wprowadza chaos. Nagłe
skakanie z sytuacji na sytuację odwraca uwagę czytelnika od głównego
zagadnienia, nie wnosząc nic do fabuły. Trudno odnaleźć się w gąszczu zbędnych
szczegółów (preferencje seksualne pacjenta, nieporządek w domu, szaleńcza
gonitwa myśli). Co prawda rozbudowują one powieść, ale jedynie pod kątem liczby
stron zamiast wzbogacenia walorami literackimi. Co chwilę wydarzają się
sytuacje coraz mniej wynikające z siebie i sobie służące. Jak grzyby po deszczu
piętrzą się wątki poboczne rozbudowane do granic możliwości, które co gorsza
pozostają niedokończone i niewyjaśnione.
Człowiek po to został zaopatrzony w mózg, by myśleć i kłamać. Nadmiar szczerości może być bolesny.
Jest wiele niedociągnięć nie tylko w toku prowadzonego śledztwa,
ale i samym zakończeniu, które pojawia się nagle i jest tak słabo i szybko
opisane, że trudno się połapać, czemu jest takie a nie inne. Ewidentnie brakuje
wyjaśnień na temat przyczyn i powodów oraz ciągłości powiązań, które tę
historię scalają. Króluje pośpiech zarówno w samym zachowaniu głównej bohaterki
(niesympatycznej i niewzbudzającej zaufania), jak również w całej fabule. Szczegóły,
którymi autorka świadomie karmi czytelnika, są niespójne i zbyt mało
wartościowe, by pomogły w wytypowaniu czarnego charakteru. Nie przekonuje ani
historia, ani sposób jej opowiedzenia. Wręcz odstraszają infantylne dialogi i
skromne, czasem zbytecznie wulgarne, słownictwo.
Można, ale nie trzeba
Ogólnie książka nie powala na kolana. Pomysł intrygi
świetny, ale sposób jej poprowadzenia podaje w wątpliwość jej potencjalną
wiarygodność i kryminalną zasadność. Jedynym plusem takiego zabiegu jest
zakończenie, którego nie można się domyśleć. Zdecydowanie za mało, by można
uznać tę powieść za świetny kryminał. Można przeczytać, ale nie trzeba.
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz