28 lutego 2017

"Hipnotyzer" Larsa Keplera - recenzja



Scena otwarcia „Hipnotyzera” Larsa Keplera jest bardzo obiecująca – mix makabrycznego morderstwa z charyzmatycznym komisarzem. Czy to wystarczy, by utrzymać napięcie przez całą powieść?


Jedyny świadek zdarzenia jest w stanie ciężkim. Komisarz Joona Linna musi wydobyć od niego informacje, które pozwolą schwytać sprawcę. Prosi specjalistę od urazów psychicznych, Erika Marię Barka, o zahipnotyzowanie chłopca. To ma pomóc w rozwiązaniu zagadki.

I tak naprawdę do tego momentu jest ciekawie, potem robi się nudno, sennie, przewidywalnie, a czytelnik się denerwuje, czemu tak znakomicie zapowiadająca się intryga w pewnym momencie obniżyła loty. Z resztą nie tylko na tym polu dzieje się kiepsko, w narracji, charakterystyce bohaterów, prowadzeniu fabuły podobnie.

Zaskoczeniem okazał się sposób narracji: dwutorowy, prowadzony w 3. i 1. osobie liczby pojedynczej w czasie teraźniejszym. Trudno było się do tego przyzwyczaić, niekiedy rozpraszało. Rozumiem, że zastosowanie czasu teraźniejszego miało nadać tempo i budować napięcie, ale niestety się to nie udało. Długie i przegadane opisy, mdłe i ślimacze zwroty akcji, nawet wspomnienia opowiadane w formie teraźniejszej. Często nie można się było zorientować, czy akcja dzieje się teraz czy w przeszłości, mało wyraźne przejścia. O wywoływaniu jakichkolwiek emocji, poza irytacją, nie było mowy.

Kto jest głównym bohaterem?

No właśnie! Dochodzenie prowadzi komisarz policji w teorii, bo praktycznie przez większą część książki robi to psychiatra, którego finalnie sprawa dotyczy. W dodatku tak ślamazarnie, niekiedy na ślepo, że nie można się doczekać aż coś zacznie się dziać. 


Jeśli chodzi o samych bohaterów, to są nijacy, powierzchowni, żadnego z nich nie poznaje się bliżej, nie można sobie wyrobić zdania o nich, czy się ich lubi czy wręcz przeciwnie. Zbyt mało informacji, portrety psychologiczne są niedopracowane. To nie sprzyja wciąganiu czytelnika w fabułę.

Brak wyraźnych konfliktów wewnętrznych bohaterów i prób ich rozwiązania, drogi oczyszczenia, zakończenia pewnych etapów. Cały czas jest nijako. Sama fabuła też niemiło zaskakuje, to, co zapowiadało się fajnie, w moim odczuciu jest słabo powiązane z głównym wątkiem, wręcz wydaje się nawet niezbyt wiarygodne.

Potencjał był, ale nie został wykorzystany. Nie rozumiem popularności tej książki niestety.

„Hipnotyzer” Lars Kepler
Cykl: Joona Linna (tom 1) | Seria: Ze Strachem
Wydawnictwo: Czarne
Premiera: maj 2013
Gatunek: kryminał
Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz