Scena otwarcia „Hipnotyzera” Larsa Keplera jest bardzo obiecująca – mix makabrycznego morderstwa z charyzmatycznym komisarzem. Czy to wystarczy, by utrzymać napięcie przez całą powieść?
Jedyny świadek zdarzenia jest w stanie ciężkim. Komisarz
Joona Linna musi wydobyć od niego informacje, które pozwolą schwytać sprawcę.
Prosi specjalistę od urazów psychicznych, Erika Marię Barka, o zahipnotyzowanie
chłopca. To ma pomóc w rozwiązaniu zagadki.
I tak naprawdę do tego momentu jest ciekawie, potem robi się
nudno, sennie, przewidywalnie, a czytelnik się denerwuje, czemu tak znakomicie
zapowiadająca się intryga w pewnym momencie obniżyła loty. Z resztą nie tylko
na tym polu dzieje się kiepsko, w narracji, charakterystyce bohaterów,
prowadzeniu fabuły podobnie.
Zaskoczeniem okazał się sposób narracji: dwutorowy,
prowadzony w 3. i 1. osobie liczby pojedynczej w czasie teraźniejszym. Trudno
było się do tego przyzwyczaić, niekiedy rozpraszało. Rozumiem, że zastosowanie
czasu teraźniejszego miało nadać tempo i budować napięcie, ale niestety się to
nie udało. Długie i przegadane opisy, mdłe i ślimacze zwroty akcji, nawet
wspomnienia opowiadane w formie teraźniejszej. Często nie można się było
zorientować, czy akcja dzieje się teraz czy w przeszłości, mało wyraźne
przejścia. O wywoływaniu jakichkolwiek emocji, poza irytacją, nie było mowy.
Kto jest głównym bohaterem?
No właśnie! Dochodzenie prowadzi komisarz policji w teorii,
bo praktycznie przez większą część książki robi to psychiatra, którego finalnie
sprawa dotyczy. W dodatku tak ślamazarnie, niekiedy na ślepo, że nie można się
doczekać aż coś zacznie się dziać.
Jeśli chodzi o samych bohaterów, to są nijacy,
powierzchowni, żadnego z nich nie poznaje się bliżej, nie można sobie wyrobić
zdania o nich, czy się ich lubi czy wręcz przeciwnie. Zbyt mało informacji, portrety
psychologiczne są niedopracowane. To nie sprzyja wciąganiu czytelnika w fabułę.
Brak wyraźnych konfliktów wewnętrznych bohaterów i prób ich
rozwiązania, drogi oczyszczenia, zakończenia pewnych etapów. Cały czas jest
nijako. Sama fabuła też niemiło zaskakuje, to, co zapowiadało się fajnie, w
moim odczuciu jest słabo powiązane z głównym wątkiem, wręcz wydaje się nawet
niezbyt wiarygodne.
Potencjał był, ale nie został wykorzystany. Nie rozumiem
popularności tej książki niestety.
„Hipnotyzer”
Lars Kepler
Cykl: Joona
Linna (tom 1) | Seria: Ze Strachem
Wydawnictwo:
Czarne
Premiera:
maj 2013
Gatunek:
kryminał
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz